Zatrważająca niemoc w ofensywie. Trochę szczęścia w obronie. Korona wywiozła punkt z Białegostoku
Korona Kielce zagrała czwarty mecz z rzędu bez straty gola i zdobyła bardzo cenny wyjazdowy punkt po bezbramkowym remisie. To jednak jedyne dobre informacje po spotkaniu z Jagiellonią. Kielczanie bardzo źle prezentowali się w ofensywie, gdzie stworzyli tylko kilka groźnych akcji.
Podopieczni Mirosława Smyły pierwszy i jedyny celny strzał w pierwszej połowie oddali w doliczonym czasie gry. I od razu mógł paść gol. Bardzo dobrze w środku pola zachował się D'sean Theobalds, który rozciągnął akcję na skrzydło do Bojana Cecaricia. Po dośrodkowaniu napastnika z główki strzelał Erik Pacinda. Gdyby nie instynktowna interwencja Dejana Iliewa, to Korona prowadziłaby 1:0.
To jedyna akcja, za którą można pochwalić Żółto-czerwonych z Kielc w pierwszej odsłonie. Gdyby wcześniej Jagiellonia zdobyła kilka bramek, nikt z gości nie mógłby narzekać na pecha. Piłka zresztą raz ugrzęzła w siatce, ale Koroniarzy uratowali sędziowie. Po konsultacji VAR sędzia Daniel Stefański nie uznał bramki Jakova Puljicia.
Jagiellończycy mieli zdecydowanie więcej okazji. Duże zamieszanie w szeregach kielczan stwarzał Juan Camara. Niemal na pustą bramkę nie trafił też Jesus Imaz...
Niestety obraz gry niewiele zmienił się po tuż przerwie. Korona cały czas broniła się całym zespołem i czekała na kontry. Jednak nawet po przechwycie piłki kielczanom brakowało koncepcji do rozwiązania akcji ofensywnej.
Po godzinie gry trener Mirosław Smyła zdecydował się na roszady. Na boisko wszedł Marcin Cebula i Jacek Kiełb. To nieco ożywiło poczynania Korony, która nawet gola. Popularny "Ryba" doskonale podał do Grzegorza Szymusika, który pokonał Iliewa. Bramka jednak nie mogła być uznana, bo sędzia odgwizdał spalonego.
Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Korona mogła się cieszyć tylko z dwóch rzeczy. Punktu oraz serii czwartego meczu bez straty gola. Nie ma jednak co ukrywać, że jeśli Żółto-czerwoni myślą o spokojnym utrzymaniu, to muszą zdecydowanie poprawić swoją postawę w ataku.
Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 0:0 (0:0)
Bramki:
Jagiellonia: Iliew - Kadlec, Tiru, Arsenić, Wdowik - Prikryl (62' Kostal), Pospisil, Romanczuk, Imaz, Camara (67' Makuszewski) - Puljić
Korona: Kozioł - Spychała, Kovacević, Marquez, Szymusik - Pacinda (59' Cebula), Theobalds (62' Kiełb), Radin - Pucko, Forsell, Cecarić (75' Papadopulos)
Żółte kartki: Arsenić - Pacinda, Cebula, Radin, Kozioł
fot: Mateusz Kaleta
PARTNEREM RELACJI BYŁ DAP KIELCE
Wasze komentarze
Teobalds: to jednak nie sparing gdzie przeciwnik odpuszcza i jest więcej luzu z piłką.
Cecarić nic, albo prawie nic, Papa chyba jednak lepiej zastawia.
Cebul jak mu się chce to potrafi.
Jacekowi jednak brakuje siły.
Szymusik i Spychała szacun, z tył dali radę.
Radin najlepszy drugi mecz,musi mieć partenera optymalnie Gnjaticia.
Zbyt ofensywnie a Jaga nas stłamsiła.
Ustawienie trzeba budować od tyłu.
Cały czas przegrywamy środek pola, musimy mieć trzech w środku na pozycjach 6, 8 i cofająca się 10tka i wtedy napastnik ze skrzydłowymi mogą zaskoczyć bokami, ale trzeba coś odebrać w środku i rozrzucić na boki.
Do tego defensywni muszą zaasekurować boki jeżeli skrzydłowy poszedł do końca lub w pole karne.
ugułem przepraszam że tak napisałem
Pozytyw to nasz bramkarz. I tyle. Nieźle zaprezentował się Forsell, choć osobiście zabrakło mi fikołka - ale może będzie gdy będzie gol.
Marquez - to mecz, to błąd-kryminał pod polem karnym. Tak samo dzisiaj. Mam apel do Włodarzy klubu - o wybór jednej z opcji: obcięcie Gabryjela na łyso, albo o przekazanie mu pudła spinek do włosów (taki wsuwek - długich, mocnych). Wtedy Marquez może bardziej zajmie się grą, a mniej układaniem swojej fryzury. Czy naprawdę sztab nie widzi co on odstawia. Opcja z wsuwkami jest odrobinę niebezpieczna, bo po jakiejś główce mogą mu wypaść - i wtedy kilka minut szukania w trawie...
Szymusik i Spychała zostawiają serce na boisku - niespecjalnie podnosząc poziom stają się coraz bardziej wyróżniającymi postaciami w drużynie.
Nowy Anglki - zagubiony. Papadopulos - nie widziałem go w meczu. Kiełb - dramat, niezależnie co się dzieje na boisku, on się micha i holuje piłkę jak lawieciarz bite audi z Niemiec. Dla przeciwnika jest to czytelne panie Jacku - proszę patrzeć co dzieje się dookoła, jak Pan jest sam, to proszę się kiwać, ale czasem warto podać.
Radin w pierwszej połowie - dramat. Plusem zmiany trenera, ale jak słucham słodkich słówek po meczu, to mi się scyzoryk otwiera... W. Kraków wygrała - będzie szła w górę. Jesteśmy na pozycji spadkowej i mamy coraz większy dystans do utrzymania - a jedyna drużyna przed nami, którą możemy przegonić to Raków. Reszta jest od nas dzisiaj o niebo lepsza, choć to nadal 9 poziom mułu. Mecz był na tragicznym poziomie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Nie wiem co robi Korona na treningach, może warto zacząć pracę z jakimiś psychologami albo wróżkami, bo nie wychodząc na mecz, pula farta nam się zaraz skończy. Nie wiem, może cyganki na Sienkiewce mogłyby pomóc, cokolwiek. Trener Smyła na pewno by się z nimi dogadał.
Reasumując - czarno to widzę na chwile obecną. Obym się mylił.
A my jeszcze bramki w tym roku nie strzeliliśmy.
Forsel nie oddał strzału w światło bo po pierwsze musi grać na szpicy, a co najważniejsze ktoś mu musi dograć i wogóle to Korona musi się zbliżyć do pola karnego a z tym to my mamy problemy jak juniorzy.
Powiem tak, optymizmu nie widać.
Przestałem wierzyć w Cecaricia, przeciętniak jak inni.
Teobalds za delikatnie gra i musi szybciej przekazywać piłkę bo fizycznie go ogrywają.
Reszta do dużej poprawy
Korono dzięki za walke