Korona nie poszła tropem Łomży Vive. Porażka z GKS-em Tychy
Korona Kielce doznała czwartej porażki w sezonie 2021/22 Fortuna 1. Ligi. W środę, w zaległym meczu 17. kolejki przegrała 0:1 z GKS-em Tychy. Żółto-czerwoni zanotowali dobrą pierwszą połowę, ale stracili w niej bramkę, która jak się okazało - przesądziła o losach meczu. A potem kielczanom nie udało się już odrobić strat.
Po świetnym starcie sezonu, w którym kielczanie byli niepokonani przez siedem meczów, nie ma już śladu. Żółto-czerwoni stali się drużyną himeryczną, grającą nierówno.
W ostatnim czasie piłkarze Korony mieli sporo czasu nad poprawieniem swojej gry - szczególnie w ofensywie. Po dwutygodniowej przerwie żółto-czerwoni spisali się bardzo udanie, wygrywając w sobotę 4:1 ze Skrą Częstochowa. Z kolei goście przyjechali do Kielc po porażce 0:2 w Łodzi z ŁKS-em. W myśl zasady "zwycięskiego składu się nie zmienia", trener Dominik Nowak nie dokonał żadnej zmiany w składzie.
Przypomnijmy - spotkanie pierwotnie zaplanowane na 14 listopada, zostało przełożone na wniosek kieleckiego klubu, którego zawodnik Zvonimir Petrović został powołany do reprezentacji U-21 Bośni i Hercegowiny.
Jak się jednak okazało, opóźnienie meczu w żaden sposób nie pomogło Koronie.
W pierwszej połowie żółto-czerwoni częściej mieli piłkę przy nodze i usiłowali kontrolować grę. Wypracowali sobie kilka sytuacji, z czego musiała paść jedna bramka, ale zmarnowali dogodną sytuację. Po akcji Jacka Podgórskiego Adam Frączczak fatalnie spudłował z bliska.
To zemściło się w końcówce pierwszej połowy. W 40. minucie Konrad Forenc zdołał odbić uderzenie Damiana Nowaka, ale wobec dobitki tego samego zawodnika był już bezradny i GKS Tychy wyszedł w Kielcach na prowadzenie. To dodało im wiatru w żagle, bo w kolejnych minutach goście narzucili żółto-czerwonym swój rytm gry.
Kielczanie byli optycznie lepszym zespołem, ale nie potrafili przełożyć tego na wynik. W efekcie do szatni zeszli przegrywając 0:1.
Po przerwie trener Nowak szybko dokonał dwóch zmian w składzie. Celem tego było zapewne gonienie wyniku, bo na boisku lepiej zaczęli sobie radzić tyszanie. W ich grze było widać więcej luzu, co gwarantował im korzystny wynik.
Koronie ciężko przychodziło wypracowanie dogodnej sytuacji, choć na pewno nie można jej było odmówić starań. Z czasem znów odzyskali inicjatywę. Gonili wynik, zintensyfikowali swoje ataki w końcówce, ale nie przyniosło to przełamania. GKS utrzymał prowadzenie i wygrał na Suzuki Arenie 1:0.
Po tym zwycięstwie tyszanie zbliżyli się do Korony na dwa punkty straty.
Kolejny mecz Korona rozegra już w sobotę - o godz. 20:30 zmierzy się w Niepołomicach z Puszczą.
Korona Kielce - GKS Tychy 0:1 (0:1)
Bramka: Nowak (40')
Korona: Forenc - Danek, Malarczyk, Koj, Sierpina - Podgórski (66' Górski), Szpakowski (77' Lewandowski), Gąsior (46' Zebić), Łukowski, Błanik (58' Petrović) - Frączczak
GKS Tychy: Jałocha - Mańka, Nedić, Piątek, Nowak (84' Jaroch), Żytek, Kargulewicz (71' Biel), Malec, Szymura, Kozina, Połap
Żółte kartki: Sierpina, Gąsior, Petrović, Koj - Kozina, Połap, Piątek
fot: Grzegorz Ksel