Podział punktów w meczu sąsiadów w tabeli
Dodane przez ghs dnia Kwietnia 06 2014 19:28:19

Treść rozszerzona

(fot. R. Roman)

Rewolucja w Kamiennej, Sobczyński poza drużyną?


- W niektórych sytuacjach brakuje nam boiskowego cwaniactwa, spokoju i przede wszystkim skutecznego napastnika – mówił po remisie 1:1 w derbach powiatu kierownik Staru Tomasz Jackowski. Czarno-zieloni mimo, że od 14. minuty po strzale Mariusza Fabjańskiego prowadzili 1:0, punktami musieli się podzielić. Na trybunach spokojnie, ale poza nim w obozie gospodarzy zagrzmiało. Dlaczego?

„Wszyscy na derby. Musisz tam być” – głosił zamieszczony na stronie internetowej Staru plakat, który miał zachęcić kibiców do dopingu podczas sobotniego starcia z Kamienną. W Brodach mobilizowali się nie tylko fani czarno-zielonych. Spotkaniu towarzyszyły szczególne środki bezpieczeństwa. Mecz zabezpieczali bowiem policjanci ze Starachowic, Brodów, Ostrowca Św., a także Kielc. Funkcjonariusze pracy nie mieli za wiele, bo na trybunach i poza nimi zarówno przed pierwszym gwizdkiem, jak i po ostatnim było spokojnie.


(fot. R. Roman)

- Musimy im podziękować, bo są z nami na dobre i na złe. W sobotę dali wraz temu, jak kulturalnie należy kibicować – powiedział Tomasz Jackowski, kierownik przyjezdnych. Na murawie wydarzenia lepiej potoczyły się dla gości, którzy już po kwadransie gry prowadzili 1:0. Starachowicki Fabregas, jak nazywają Mariusza Fabjańskiego koledzy z drużyny, zachował najwięcej zimnej krwi i znalazł sposób na pokonanie Damiana Bidzińskiego (wychowanek Kamiennej zastępował w bramce kontuzjowanego Rafała Kwapisza). Do przerwy podopieczni Adriana Soczyńskiego bezskutecznie bili głową w mur. Niewiele dobrego dawały prostopadłe podania kierowane do Grzegorza Tobiszewskiego.

Obrońcy Staru byłego snajpera sandomierskiej Wisły nie upilnowali tylko raz. W 60. minucie popularny „Tobisia” wpisał się na listę strzelców. – Na papierze wygląda to tak, że gramy tylko jednym, wysuniętym napastnikiem. W środku pola brakuje kogoś, kto grałyby za plecami Tobiszewskiego. Dostawał za mało podań z głębi pola i od skrzydłowych – powiedział szkoleniowiec Kamiennej. Star jedną z najlepszych sytuacji do trafienia numer dwa miał po przerwie. Łukasz Orczyk zamiast podnieść futbolówkę nad Bidzińskim, strzelił na siłę.

Rafał Roman


(fot. R. Roman)

Po meczu powiedzieli

ADRIAN SOBCZYŃSKI, TRENER KAMIENNEJ: - Meczu nie da się wygrać, jeśli stwarza się 5-6 dogodnych sytuacji do zdobycia gola, a do siatki trafia się tylko raz. Mamy za mało punktów, jeśli spojrzy się na kadrę zespołu i nazwiska piłkarzy, którzy grali już na poziomie III ligi. Pojedynek z gatunku tych za 6 punktów powinien zakończyć się naszą wygraną. Boli to, że przez pierwsze 45 minut potrafimy znaleźć się przed bramkarze rywali, ale brakuje postawienia przysłowiowej kropki nad i.

TOMASZ JACKOWSKI, KIEROWNIK STARU: - Pierwsze 25 minut spotkania należało do nas. Zasłużenie zdobyliśmy gola. Kamienna co prawda stwarzała sytuacje, ale poza trafieniem w spojenie słupka z poprzeczką niewiele z tego wynikało. Pretensje możemy mieć do sędziego bocznego, który sygnalizował spalonego Patryka Kosztowniaka, kiedy rzeczywistość była inna. Na słowa pochwały zasłużyła defensywa. Niedosyt, podobnie jak po meczu z Nowinami pozostał. Jeśli pojedynku nie da się wygrać, trzeba go zremisować.