Widzew górą w hicie. Korona nie odrobiła strat pomimo trzydziestu minut w przewadze
Korona Kielce przegrała 0:1 z Widzewem Łódź w hicie Fortuna 1 Ligi. Jedyna bramka piątkowego hitu padła łupem Juliusza Letniowskiego, który w 63. minucie rywalizacji osłabił swój zespół dwiema żółtymi kartkami uzbieranymi w zaledwie 180 sekund. Po tym incydencie kielczanie rozpoczęli szturm na bramkę gości, jednak żadna z dziesiątek sytuacji nie znalazła drogi do siatki Wrąbla.
Pomimo przedmeczowych zapowiedzi nie udało się doprowadzić do pełni sprawności Adama Frączczaka. Doświadczony snajper nie znalazł się nawet w szerokiej kadrze na to spotkanie. Jego los podzielił Filipe Oliveira. Portugalczyk nie uporał się z kontuzją odniesioną przed tygodniem w Gdyni.
Piątkowa rywalizacja rozpoczęła się jak na hit przystało. Ataki z jednej i drugiej strony rozgrzały zapełnione trybuny Suzuki Areny, która bliska euforycznej radości była już w 3. minucie po tym jak centrę z rzutu rożnego strzałem głową w poprzeczkę wykończył Adrian Danek.
Koroniarze bardzo wyraźnie zarysowali swoją przewagę. Zawodnicy Nowaka grali szybko i kombinacyjnie w ataku oraz błyskawicznie w odbiorze, czym uniemożliwiali rozwinięcie składnych akcji rywalom.
Z biegiem czasu wypracowana przewaga kielczan w kreowaniu sytuacji czy posiadaniu piłki zacierała się coraz widoczniej. Widzew kilkukrotnie przedarł się w pobliże bramki Konrada Forenca i sprawiał wrażenie nabierającej rozpędu ekipy.
Szybko okazało się, iż było to jedynie złudzenie. Korona ponownie wróciła do kontroli nad piłką, ale, o ironio, bramkę zdobyli goście.
Łodzianie wykonywali rzut wolny z 18. metra od bramki Forenca. Przy futbolówce ustawiło się aż trzech zawodników rywali, natomiast pierwszeństwo do oddania strzału otrzymał Juliusz Letniowski. Pomocnik przyjezdnych oddał sygnalizowane uderzenie w krótki słupek i kiedy wydawało się, że piłka bezpiecznie wyląduje w rękawicach golkipera kielczan odbiła się od jednego z ustawionych w polu karnym graczy, zmieniła kierunek lotu, kończąc swój lot w siatce. Widzew prowadził w doliczonym czasie pierwszej połowy 1:0.
Po zmianie stron Koroniarze zachowali przewagę w posiadaniu piłki, jednak nie rzucili się z szaleńczym atakiem na prowadzących łodzian. Ci dużo sprawniej niż przed przerwą radzili sobie z rozbijaniem ofensywnych wypadów złocisto-krwistych, często uciekając się do taktycznych przewinień piętnowanych żółtymi kartami.
W 63. minucie goście stali się ofiarą własnej broni i musieli radzić sobie w dziesiątkę, po tym jak dwie żółte kartki w przeciągu trzech minut obejrzał strzelec bramki, Juliusz Letniowski. Korona musiała teraz postawić wszystko na jedną kartkę.
Od 70. minuty zawodów kielczanie nie schodzili z połowy rywala. Z miażdżącą przewagą szły w parze kolejne sytuacje podbramkowe. Najbliżej wyrównującego trafienia było po wrzutach z bocznych sektorów, które widocznie otworzyły się po zejściu Letniowskiego.
Minuty mijały a gospodarze nieustannie walili głową w mur. Nie pomagały nawet indywidualne przebłyski Jakuba Łukowskiego czy Jacka Podgórskiego, którzy w pojedynkę rozmontowywali defensywę Widzewa.
Ostatecznie zabrakło czasu na choć jedno trafienie. Zawodnicy Nowaka zagrali dobre spotkanie, jednak ulegli Widzewowi Łódź i powiększyli stratę do liderującego oponenta.
Kolejnym przystankiem na drodze kielczan – Polkowice. Korona Kielce podejmie tam beniaminka rozgrywek, Górnika. Początek sobotniej rywalizacji o godz. 12:40.
Korona Kielce - Widzew Łódź 0:1 (0:1)
Bramki: Letniowski 45’
Składy:
Korona: Forenc - Danek, Koj, Malarczyk, Sierpina - Podgórski, Zebić (78’ Pervan), Gąsior, Szpakowski (68’ Pervan), Błanik (68’ Nojszewski) - Łukowski
Widzew: Wrąbel - Zieliński, Stępiński, Nowak (40’ Dejewski), Tanżyna - Kun, Hanousek, Letniowski, Karasek (59’ Michalski), Danielak (89’ Mucha) – Montini (59’ Guzdek)
Kartki: Zebić, Gąsior, Szpakowski, Danek, Sierpina – Honousek, Danielak, Dejewski, Montini, Karasek, Letniowski, Wrąbel
Czerwona kartka: Letniowski (dwie ż.k.)
fot. Grzegorz Ksel