To historyczny wynik dla Górnika Łęczna. Jestem dumny
Trener Górnika Łęczna Kamil Kiereś miał dużo powodów do optymizmu po zwycięstwie nad Koroną Kielce 2:1 w 1/8 finału Pucharu Polski. Podkreślił, że tym awansem jego drużyna wyrównała największe osiągnięcie w historii klubu w tych rozgrywkach. Jednocześnie dogłębnie przeanalizował mecz, który w pierwszej połowie był w jego opinii słaby. - Korona prowadziła 1:0, ale to było nijakie spotkanie. Całkowicie zdominowaliśmy drugą połowę. Dwa gole, słupek, poprzeczka. Nasz awans jest zasłużony - podkreślił.
Kamil Kiereś (trener Górnika Łęczna): To było wielowątkowe spotkanie dla obu zespołów. Z jednej strony walka o awans do ćwierćfinału, z drugiej występy w swojej ligach. Koronie ostatnio nie wyszło, zmieniła trenera i na pewno drużyna chciała dzisiaj podbudować swoje morale. My jesteśmy w ekstraklasie, ale w strefie spadkowej. Mieliśmy niezły moment, remisy z Rakowem Częstochowa, Lechem Poznań, ale też przykrą niespodziankę i porażkę w meczu z Górnikiem Zabrze.
W końcówce tego roku chcieliśmy podbudować się mentalnie, zagrać o awans, ale też poszukać tym meczem układu taktycznego na mecze z Cracovią i Jagiellonią, jakie przed nami w najbliższym czasie. I to się sprawdziło.
Zanim powiem o elementach taktycznych, meczowych, muszę przyznać, że dla nas jest to historyczny moment. Powiedzieliśmy sobie przed meczem w szatni, że Górnik Łęczna ma swoją 43-letnią historię i tylko raz zameldował się w ćwierćfinale Pucharu Polski. Tym zwycięstwem wyrównujemy to osiągnięcie i będziemy mieli szansę przejść całowicie do historii. Będziemy walczyć o półfinał i jesteśmy dumni z tego, co dokonaliśmy. W tym roku wygraliśmy wszystkie mecze z pierwszoligowcami - w Polkowicach, Legnicy i teraz w Kielcach, a ta droga do ćwierćfinału nie byla dla nas łatwa.
Weszliśmy w to spotkanie tak, jak sobie założyliśmy, ale po dziesięciu minutach do 45. minuty... lepiej to przemilczę. Wyglądało to fatalnie. W ustawieniu 4-2-3-1 totalnie pogubiliśmy schemat rozgrywania piłki i budowania gry. Poszliśmy na walkę, długie piłki. Korona prowadziła 1:0, ale ten mecz z obu stron był nijaki i słaby.
Po przerwie przeszliśmy na ustawienie 3-4-1-2, które próowaliśmy ostatnio w meczu z Górnikiem Zabrze. Szukamy różnych rozwiązań i to ustawienie sprawdziło nam się personalnie, taktycznie i wynikowo. Zdobyliśmy dwie bramki, był słupek, poprzeczka. Całkowicie zasłużenie dominowaliśmy drugą połowę. Mówiliśmy w szatni, że oprócz walki w tej trudnej połowie, musimy dołożyć też elementy gry w piłkę, taktyki. To nam się udało i z perspektywy drugiej połowy jest to zasłużony awans. To spotkanie daje nam optymizm, energię przed wyjazdem do Białegostoku.
fot: Korona Kielce / YouTube