Korona odrobiła starty i wygrała na terenie wicelidera!
Co za występ ekipy Leszka Ojrzyńskiego! Korona Kielce przegrywała już z Widzewem Łódź 0:1, ale zdołała odrobić straty i po bramkach Petrowa oraz Szykawki wywiozła z terenu wicelidera komplet arcyważnych punktów.
Grypa nie odpuszcza i nie zamierza szybko opuścić kieleckiej szatni. Z jej powodu trener Leszek Ojrzyński stracił kolejnych zawodników wyjściowej jedenastki. Tym razem w meczowej kadrze zabrakło m. in. Dawida Błanika, czy Mario Zebicia. Do składu wrócił za to Adrian Danek.
Prawy wahadłowy w tym spotkaniu już od pierwszych minut miał pełne ręce roboty. To jego stroną łodzianie atakowali bardzo ochoczo, kreując świetne okazje do zdobycia bramki. Tak było choćby w 10. minucie zawodów, kiedy na lewej flance kapitalnie urwał się Danielak i wyłożył piłkę do wbiegającego Hansena. Norweg, na szczęście dla gości, minął się z futbolówką.
To był pierwszy sygnał ostrzegawczy dla przyjezdnych. Na kolejne nie trzeba było jednak długo czekać. Widzew sunął z następnymi atakami, niepokojąc Konrada Forenca strzałami Lipskiego, czy Kreuzrieglera.
Gospodarze władali wydarzeniami na boisku, udowadniali to licznymi akcjami bramkowymi oraz przewagą w niemal każdej rubryce statystyk, natomiast nie potrafili przekuć tego na dominację w tej najważniejszej. Do przerwy utrzymał się bowiem bezbramkowy remis.
Niestety taki stan rzeczy nie utrzymał się długo po zmianie stron. Widzew wyszedł na prowadzenie w 48. minucie gry. Z piłkarskiego flippera skorzystał Normann Hansen, pokonując Forenca plasowanym uderzeniem.
Korona nie pozostała dłużna. Kielczanie po blisko 5 minutach doprowadzili do wyrównania. Na listę strzelców wpisał się Kyryło Petrow, który wykończył świetną centrę z rzutu rożnego Jacka Podgórskiego.
To trafienie pokrzepiło przyjezdnych. Żółto-czerwoni przeżywali najlepsze minuty w ofensywnych aspektach przy alei Piłsudskiego. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego przejęli inicjatywę i wydawali się rosnąć z minuty na minutę. Wysoką dyspozycję utrzymywali też gospodarze, dzięki czemu wtorkowy pojedynek stał na dobrym poziomie.
Kielczanie zasługiwali na następne trafienie, rozgrywając jedną z najlepszych połów pod dowództwem Leszka Ojrzyńskiego. To trafienie pachniało w powietrzu, aby zmaterializować się w 78. minucie zawodów. Z gapiostwa defensywy rywali skorzystał Evqeniy Szykawka, przyjmując wysoką piłą, kładąc na murawę jedno z odbiorców i, wreszcie, pokonując mocnym strzałem w krótki róg Ravasa!
Końcówka spotkania była bardzo nerwowa. To Widzew, rzecz jasna, napierał do ostatniego gwizdka sędziego, jednak na szczęście złocisto-krwistych nie zdołał znaleźć już sposobu na odnalezienie drogi do bramki. Korona wygrała w Łodzi!
Widzew Łódź - Korona Kielce 1:2 (0:0)
Bramki: Normann Hansen 48' - Petrow 54', Szykawka 78'
Widzew: Ravas - Zieliński (88' Villanueva), Stępiński, Hanousek, Kreuzriegler, Nunes (73' Nunes), Kun, Lipski, Terpiłowski, Normann Hansen, Danielak
Korona: Forenc - Szymusik, Malarczyk, Petrov, Danek (72' Corral) - Podgórski, Gąsior (63' Oliveira), Takac (46' Łukowski), Sewerzyński (63' Szpakowski) - Frączczak, Shikavka
Kartki: Stępiński, Letniowski - Sewerzyński, Szykawka
fot. Maciej Urban