Świetne zmiany Leszka Ojrzyńskiego dają zwycięstwo Koronie. Bohaterem Marcin Szpakowski
Korona Kielce wygrała 2:1 z Górnikiem Polkowice. Żółto-czerwoni odrobili stratę z pierwszej połowy gry, zdobywając decydującego gola w doliczonym czasie zawodów. Bohaterem kielczan został Marcin Szpakowski.
Początek sobotniego spotkania toczył się w bardzo ospałym tempie. Zawodnicy obu ekip powoli wdrażali się w odpowiedni rytm gry. Koronie brakowało płynności i elementu zaskoczenia. Kielczanie nielicznie decydowali się zagrania obarczone ryzykiem, a mimo to, często popełniali błędy w wyprowadzeniu piłki.
Co więcej, to goście byli bardziej konkretni z futbolówką przy nodze. Górnik kilkukrotnie zagroził bramce Konrada Forenca, który co rusz wściekał się na swoją defensywę.
Gospodarze pierwsze symptomy przebudzenia zaczęli wykazywać po około 20 minutach rywalizacji. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego wreszcie nabrali więcej kolorów i zdołali przekuć przewagę w posiadaniu na realne okazje pod polem karnym Furtaka. Jak np. w 25. minucie, gdy celne dośrodkowanie Corrala z lewego skrzydła, zamykał plasowanym strzałem Filipe Oliveira. Portugalczyk uderzył jednak zbyt blisko, dobrze ustawionego golkipera gości.
Korona miała swój lepszy moment, ale to Górnik potwierdził swoją dobrą dyspozycję i zdobył gola. Do siatki kielczan trafił Robert Hehedosh, po pięknym strzale z rzutu wolnego. Polkowiczanie prowadzili 1:0, co było sprawiedliwym rezultatem, który zdefiniował pierwszą część gry.
Po zmianie stron gra kielczan ciągle nie wyglądała najlepiej, jednak widać było nieznaczną poprawę w stosunku do pierwszej połowy. To głownie zasługa Dawida Błanika, który zameldował się na placu gry tuż po przerwie. Skrzydłowy rozruszał ofensywę drużyny, robiąc zarazem ogromne zamieszanie w poczynaniach defensywnych gości.
Były gracz Sandecji wywalczył rzut wolny dla kielczan z okolic 18. metra, którego na bramkę, z dużą pomocą Michała Bojdysa, zamienił Roberto Corral.
Przyjezdni przeżywali najgorszy moment przy Ściegiennego 8, bowiem tuż po stracie bramki, stracili również zawodnika. Z boiska za drugą żółta kartę wyleciał Adrian Purzycki.
Siłą rzeczy Koroniarze zawładnęli wydarzeniami na murawie i ruszyli po kolejne trafienie, co niezwykle ofensywnie ukierunkowanymi roszadami potwierdził Leszek Ojrzyński. W jednym bloku zmian zobaczyliśmy Marcina Szpakowskiego, Adama Frączczaka oraz Luke Zarandie.
Nowe siły w składzie, przewaga liczebna, czy optyczna długo nie przynosiła wymiernych efektów. Kielczanie walili głową w, momentami heroicznie broniący się, mur gości.
Aż do 3. minuty doliczonego czasu gry. Wtedy prawą stroną urwał się aktywny Zarandia. Gruzin dobiegł z futbolówką do skraju boiska i posłał kapitalne podanie do wbiegającego Marcina Szpakowskiego. Ten dopełnił formalności, i precyzyjnym strzałem z powietrza, wprawił w ekstazę blisko 5 tysięcy kibiców. Korona zgarnęła komplet "oczek"!
W następnej kolejce Korona uda się do Opola na mecz z Odrą. To spotkanie 6 maja o godz. 20:30.
Korona Kielce - Górnik Polkowice 2:1 (0:1)
Bramki: Bojdys (sam.) 54', Szpakowski 90' - Hededosh 33'
Korona: Forenc - Danek, Malarczyk, Petrow, Corral (68' Frączczak)- Podgórski, Oliveira (46' Błanik), Gąsior (68' Szpakowski), Sewerzyński (87' Zebić), Łukowski (68' Zarandia) - Szykawka
Górnik: Furtak - Ratajczak, Karmelita (76' Opałacz), Żołądź (68' Radziemski), Hafez (60' Kozubal), Purzycki, Biernat, Makuch, Piątkowski, Bojdys, Hehedosh (76' Sobków)
Kartki: Malarczyk, Podgórski, Petrow - Hafez, Purzycki, Hehedosh
Czerwona karka: Purzycki
fot. Maciej Urban